Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawiasy, na podobieństwo okiennicy. Na jej tle wygładzonem rysowała się w przyćmionem złocie korona królewska. Ponad tą klapą zwieszał się, drutem w ścianę wpuszczony, dzwonek wyzłacany, który nawet może był ze szczerego złota.
Naprzeciw wejścia do tej komnaty, tuż niemal przed zdumionym Gwynplainem, znajdowało się również w ścianie wgłębienie, ale tym razem całkiem naprzestrzał. Dochodziło ono aż do sklepienia, zapuszczone zaś było sutym rąbkiem przerabianym w srebro. Rąbek ten, prawdziwie powietrznej cienkości, najzupełniej był przejrzysty. Przez niego patrzeć było można, jakby przez okno.
Wyglądał on, niby tkanka pajęcza.
Tylko że wpośród tej pajęczyny, właśnie w miejscu, kędy zwykle pająk się zaczaja, Gwynplaine spostrzegł rzecz nierównie straszliwszą, gdyż nagą kobietę.
Niezupełnie jednak nagą. Była ona bowiem okryta, i to okryta od stóp aż po głowę. Okrycie to stanowiła szata bardzo długa, zapewne nawet powłóczysta, tak jednak cienka, że zdawała się być wodą przejęta. Stąd pozory kształtów kobiety całkiem obnażonej, nieporównanie więcej zdradzieckie i niebezpieczniejsze od nagości rzeczywistej. Historja zapisała procesje księżniczek i wielkich pań, między dwoma rzędami mnichów, w których, pod pretekstem bosych nóg i pokory, księżna de Montpensier pokazywała się tak całemu Paryżowi w koszuli z koronek. Złagodzenie: gromnica w dłoni.
Srebrzysta siatka, przezrocza na podobieństwo szklanej szyby, była, jak powiedzieliśmy, jedyną w tej komnacie zasłoną. Uczepiona tylko od góry, z łatwością się podnosić dawała. Przegradzała ona przedsionek marmurowy, będący łazienką, od pokoju, sypialnią będącego. Komnatata, a raczej pokoik, była rodzajem zwierciadlanej ustroni. Zewsząd lustrzane weneckie tafle czworoboczne, pospajane złocistemi pręcikami, stokrotnie odbijały łoże, umieszczone pośrodku. Na łożu tem ze srebra, równie jak sofka i toaleta, leżała owa kobieta. Spała.
Spała z głową w tył przechyloną, jedną nogą odrzuciwszy z siebie pokrycie, podobna do pięknej upiorzycy, ponad którą, bijąc skrzydły, unosi się senna zmora.