Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

silną zawieruchą. Dzieciak był niemi zewsząd pokryty. Zamieć śnieżna, od godziny już przynajmniej trwająca na morzu, poczynała się pastwić nad ziemią. Powoli rozpościerała się nad płaszczyznami. Leciała ona ukośnie, od północnego zachodu, poprzez całą wyniosłość Portlandu.