Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dieu veuille avoir son dne! — wyszeptał Barkilphedro po francusku półgłosem.
Królowa uśmiechnęła się na te słowa. Barkilphedro zaraz sobie zaznaczył ten uśmiech.
Wniósł z tego: — Kąsanie podoba się.
Złośliwość jego otrzymała upoważnienie.
Więc też od dnia owego począł wszędzie nos wtykać, a z nim razem i swoją przewrotność. Nic mu za to nie mówiono, tak go się już bano. Motłoch się boi tego, który rozśmiesza króla.
Stał się przemożnym hultajem.
Z dniem każdym postępował krokiem naprzód, po ziemią. Stawał się zwolna potrzebny. Niektórzy magnaci aż do tego stopnia zaszczycali go swojem zaufaniem, że mu powierzali nieraz rozmaite niebardzo czyste do załatwienia sprawki.
Dwór jest maszynerją. Barkilphedro stał się jej motorem. Czyście zauważyli w niektórych mechanizmach małość koła popędowego?
Jozyana, chętnie się posługująca dla podpatrywania drugich zdolnościami Barkilphedra, pokładała w nim tak wielkie zaufanie, że się nawet nie wahała powierzyć mu tajemny klucz od swoich pokoi, za którego pomocą mógł wchodzić do niej o każdej godzinie. To niepojęte oddawanie komuś w ręce aż do najgłębszych skrytości życia właśnie było w użyciu w siedemnastem stuleciu. Nazywano to: dać klucz komuś. Jozyana rozporządziła była dwoma kluczami zaufania; z tych jeden dostał się Dawidowi, drugi otrzymał Barkilphedro.
Zresztą zjawić się nagle, choćby aż w sypialni, w obyczajach tam tych wieków niczem zadziwiającem nie było. Stąd zdarzały się nawet osobliwsze wypadki. La Ferte, ściągając nagle firanki łóżka panny Lafont, znajdował tam Samsona, czarnego muszkietera, etc. etc.
Barkilphedro celował w robieniu podstępnych odkryć, które nagle kogoś wysoko położonego oddają całkowicie na łaskę i niełaskę niepozornej jakiejś istocie. Jego pochód w ciemnościach był kręty, cichy, a umiejętny. Jak każdy podpatrywacz skończony, i on także posiadał bez-