grążony w pożytecznej nocy, która odbierając wzrok, odbiera pożądania. Stąd niewinność. Kto czyta, myśli, kto myśli, rozumuje. Nie rozumować, to obowiązek, to także szczęście. Te prawdy są nie do zbicia. Społeczeństwo się na nich opiera.
W ten sposób wróciły w Anglji zdrowe doktryny społeczne. W ten sposób naród powrócił do czci i sławy. Jednocześnie wracano do literatury pięknej. Gardzono Szekspirem, a podziwiano Drydena. „Dryden jest największym poetą Anglji i swojego wieku“, mówił Atterbury, tłomacz Achitophel. Był to czas, gdy M. Huet biskup Avrenches pisał do Saumaise, który zrobił autorowi Straconego raju zaszczyt krytykowania go i wymyślania mu: „Jakżeż może się pan zajmować tak małą rzeczą, jaką jest Milton?“ Wszystko odradzało się, wszystko wracało na miejsca. Dryden na górę, Szekspir na dół, Karol II na tron, Cromwell na szubienicę. Anglja podnosiła się ze zmaz i szaleństw przeszłości. Wielkie to szczęście dla narodów, gdy monarchja wraca je porządkowi w państwie i dobremu smakowi w literaturze.
Trudno uwierzyć, że podobne dobrodziejstwa zostały zapoznane. Zwrócić się plecami do Karola II, nagrodzić niewdzięcznością wspaniałomyślność, którą okazał wstępując na tron, czyż to nie potworne? Lord Lineus Clancharlie dał porządnym ludziom powód do takiego zmartwienia. Dąsać się na szczęście swojej ojczyzny, co za aberracja!
Wiadomo, że w roku 1650 parlament uchwalił ten tekst: „Obiecuję zostać wiernym rzeczypospolitej, bez króla, bez władcy, bez pana.“ Pod pretekstem, że złożył tę potworną przysięgę, lord Clancharlie żył poza królestwem i wobec szczęśliwości powszechnej uważał, że ma praw o być smutnym. Miał ponury szacunek dla tego, czego już nie było, dziwne przywiązanie do rzeczy znikłych.
Niepodobna go było wytłomaczyć; najżyczliwsi go opuszczali. Jego przyjaciele długo robili mu zaszczyt myślenia, że wszedł w szeregi republikańskie tylko poto, by zobaczyć słabe strony pancerza republiki i tem pewniej ją uderzyć, gdy dzień przyjdzie, na korzyść świętej sprawy króla. Te oczekiwania sposobnej godziny, by napaść na
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/217
Wygląd
Ta strona została przepisana.