Naraz znalazła się znowu na pełnem morzu.
Skądże przybywała ta pomoc niespodziana? Od wichru.
Podmuch burzy w oka mgnieniu całkowicie zmienił kierunek.
Poprzednio fala nimi igrała, obecnie przyszła kolej na wiatr. „Własnym przemysłem wywikłali się z Casquetów, u stóp Ortachu sama toń sprowadziła rozwiązanie; wobec ławy Aurigny wicher to sprawił. Jednym zamachem od północnego kierunku przerzucił się ku południowi.
Po południowo-zachodnim nastąpił północno-zachodni.
Prąd morski to wiatr w wodzie; wiatr to prąd w powietrzu. Obecnie dwie te potęgi sprzeciwiały się sobie wzajemnie, i wiatr powziął fantazję wydrzeć zdobycz prądowi.
Wybryki oceanu są niezbadane. Są one niby wiekuistem „być może“. Kiedy się jest na ich łasce, równie ufać jej, jak rozpaczać o niej nie należy. Raz robią, raz odrabiają. Ocean bawi się. Wszystkie odcienie dzikiego okrucieństwa znajdziesz w tej rozległej i podstępnej toni, którą Jan Bart nazywał „srogiem bydlęciem“. Jest to chwytanie w szpony, przeplatane wrzekomem głaskaniem. Niekiedy burza odrazu załatwia rozbicie, niekiedy znowu starannie je opracowuje, rzecby można, że je wykańcza. Morzu niebrak czasu. Wiedzą coś o tem rozbitkowie.
Niekiedy znowu, przyznać to należy, zwolnienia owe w męczarniach bywają zwiastunami ocalenia. Ale wypadki podobne są rzadkie. Bądź co bądź, ci, co są bliscy zaguby, z pośpiechem chwytają się lada otuchy; wystarcza im najmniejsze uspokojenie w groźbach burzy, chętnie wmawiają sami w siebie, że już wyszli z niebezpieczeństwa; sądząc się już poprzednio żywcem pogrzebanymi, radzi są mieć się za wskrzeszonych. Gorączkowo czepiają się tego, co do nich jeszcze nie należy; wszystko, czem im zła dola zagrażała, już się wyczerpało, rzecz to widoczna; są zadowoleni, mają się już za ocalonych, z reszty zaś kwitują Boga. Nie należy się jednak zbytecznie spieszyć w podobnem załatwianiu rachunków z światem nieznanym.
Pomieniony wicher rozpoczął młyńcem szalonym. Rozbitkowie miewają tylko gburowatych sprzymierzeńców. Matutina została gwałtownie porwana za wszystkie
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.1-2.djvu/142
Wygląd
Ta strona została przepisana.