Strona:Wiersze ulotne (Szembekowa).djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystko co spotkał na swojej drodze,
Niszczył mieczem i płomieniem,
A lud po lasach w śmiertelnej trwodze,
Krył się z dziatkami i mieniem.

Pierzchło rycerstwo, król zrozpaczony
Uległ olbrzymiej przemocy,
Kraj swój porzucił, i w obce strony
Poleciał szukać pomocy.

Sama królowa, ta pani święta,
Kinga, ten wzór niewieści,
Przed wściekłym wrogiem obawą zdjęta,
Znikła bez śladu i wieści.
...............
W cichym zakątku biednego kraju,
Niepomny grożącej doli,
Jednego ranka, według zwyczaju,
Siał kmiotek zboże na roli.

A wtem ku niemu niewiasta bieży,
Wylękła, stroskana, blada,
Daleką podróż widać z odzieży,
Co krok z znużenia upada.