Strona:Wiersze ulotne (Szembekowa).djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I piorun w ziemię uderza,
Na wieży stoi,
W żelaznej zbroi,
Wybladła postać rycerza.

I równocześnie,
Podczas gdy we śnie
Spoczywa ludność dokoła,
Jakiś głos smutny,
Jak psalm pokutny
O litość jęczy i woła.

Krzyk ten się wznosi,
Podanie głosi,
Z starej mogiły cmentarza,
Już od lat trzystu,
Śród burzy świstu,
Straszne swe skargi powtarza.

Lecz kto w mogile,
Przez czasu tyle,
O tyle błaga pacierzy?
I na co czeka,
Postać człowieka,
W żelaznej zbroi, na wieży?...