Strona:Wiersze ulotne (Szembekowa).djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Wolność.

I


Idąc przez cichą, samotną drożynę;
Pięknego jednego poranka,
Ujrzałam w dali młodziuchną dziewczynę,
I tejże młodego kochanka.

On ją całował, przyciskał do łona,
Powtarzał przysięgi, zwierzenia;
Ona słuchała, radosna, spłoniona,
Wymowna śród swego milczenia.

I rzekłam sobie: Szczęśliwa dziewczyna!
Złote sny szczęścia w główce jej się roją,
Dziś wiosna życia dla niej się zaczyna;
Ale ja wolę, wolę wolność moją!...