Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Proszę mi nie brać za złe tej małej dygresyi, choć zupa pana Precliczka stygnie, tymczasem i Milcia radaby, ażeby już było po obiedzie, bo chce pójść wypłakać się w swoim pokoiku. Zaraz po odejściu p. Sarafanowycza odbyła ona radę wojenną z matką i wyznała jej szczerze, że oprócz jakiegoś nieprzezwyciężonego wstrętu do osoby p. adjunkta, czuje jeszcze inne moralne zapory, któreby jej nie pozwoliły nigdy zostać panią Sarafanowyczową — choćby tak „ojciec“ kazał. I tak, od czasu owej przechadzki po ogródku, Karol obiecał jej nietylko, że nie będzie motylkiem, ale obiecał nawet, zaklął się i zaprzysiągł solennie, że będzie jej wiernym do zgonu i t. d. Nie powtarzam tu całej litanii różnych takich zapewnień, bo najprzód powtarzały się one w rzeczywistości bardzo często, a potem wszystkie zaklęcia, gorące westchnienia, cierpienia i nadzieje kochanków, które dotychczas jeszcze nie były po tysiąc razy przynajmniej opisane, zachowuję sobie do innych powieści, gdzie łaskawi czytelnicy będą musieli marzyć, wzdychać i płakać wraz ze mną od początku do końca. Na dziś uwalniam ich od tego obowiązku, i dodam jedynie, że Milcia wysłuchawszy każdym razem i nauczywszy się na pamięć wszystkich słów Karola, poczyniła była ze swej strony podobniuteńkie obietnice, i że pan Karol pamiętał je także bardzo dobrze, a nawet tak dobrze, że czasem mało nie zapisał ich do protokołu, zamiast ustnej repliki lub zeznań jakiego świadka.
Dla c. k. aktuaryusza, zamkniętego przez sześć godzin dziennie między fascykułami za stołem, na którym leżały materyały do nowych fascykułów, było to prawdziwą rozkoszą, przechowywać w swej pamięci oprócz takich ważnych rzeczy jak: der k. k. oberste Gerichtshof hat aus Anlass eines speciellen Falles i t. d. jeszcze i przychylne wyroki, wyrzeczone czy wyszeptane w szczęśliwej chwili przez piękne różane usteczka. Panowie prawnicy zdziwią się może, ale tak jest w istocie, i są na prowincyi aktuaryusze sądowi, którzy kochają się tak, jak ludzie kochali się za dawnych, dobrych czasów, a nawet — robią wiersze. Było w albumie