Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ków literackich i t. p. Dziewczyna nabija sobie głowę ideałami, błękitami, tęczami, gwiazdami, a potem lada czarny wąsik wydaje się jej tęczą, lada para oczu gwiazdami, lada gładkie czoło widnokręgiem nieba — i ideał jej chodzi, rusza się, krząka, je polędwicę i tańczy mazura, jak gdyby nie składał się nigdy z czcionek, albo z ulotnych myśli, ale z ciała, kości i tużurka! Tak jest niestety na świecie, ale cóż robić — musimy przyjmować świat takim, jakim jest; przerobić go nie możemy.
Zdecydujemy się tedy już raz uważać to za fakt dokonany, że pan Karol był owem urzeczywistnieniem ideału Milci, o którem wspomniałem poprzednio. Jeżeli nie przyznała się z tem pani Precliczkowej, to pochodziło to ztąd, że nierade przyznajecie się same sobie, moje panie i panny, iż jaki szczęśliwy śmiertelnik znalazł większą od drugich łaskę w waszych oczach, póki tenże szczęśliwy, ale swego szczęścia nieznający wybraniec nie nacierpi się, nie namęczy, i nie poprosi was mniej lub więcej uroczyście o te względy, któremiście go już tymczasem obdarzyły. Coby to za niespodzianki wydarzyły się w świecie, gdyby nagle wyemancypowano kobiety do tego stopnia, by każda mogła oświadczyć się mężczyźnie, nie czekając oświadczenia z jego strony! Prawda, że i teraz żadna ustawa tego nie zabrania, ale nie chcecie panie korzystać z tej wolności — przynajmniej mnie biednemu jeszcze żadna z was się nie oświadczyła. Ach, kobiety, kobiety!
Milcia rzadko widywała pana Karola. U państwa forszteherów nie bywał on wprawdzie nigdy, chyba in stricte officiosis, albo wtenczas, gdy pan Precliczek wyjechał na jaką komisyę, i obydwie panie, spotkawszy go na spacerze, pozwoliły mu odprowadzić się do domu. Z czasem, stało się jakoś tak, że pan Karol dowiadywał się z przyjemnością o komisyjnych przejażdżkach p. Precliczka, i że nie potrzeba go było prosić, by zaglądnął do bawialnego pokoju państwa naczelnikowstwa. Nastąpiło to mianowicie od czasu, jak pan Sarafanowycz tak często pijał tam kawę. Mama uważała, że przy takich sposobnościach Milcia nie patrzyła na piec, ani