Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stawiającej człowieka w tak bliskiem pokrewieństwie z małpą. Mieli oni oboje osobne swoje ideały, które ich zdaniem, powinneby były uczynić Milcię zupełnie szczęśliwą, a Milcia nie bez pewnej słuszności obydwa wybrane indywidua zaliczyła do wyszczególnionych powyżej rodzajów czwororęcznego naszego sąsiada w królestwie zwierząt.
Pan Tomasz Skrzeczkowski, czyli według drukowanych w Dreznie kart wizytowych, Sir James Skrzeczkowski, of Katarynce, był w ukrytych marzeniach pani Precliczkowej najpożądańszym „losem“, jaki mogła wygrać Milcia na matrymonialnej loteryi powiatu Capowickiego. Kataryńce były jego własnością dziedziczną, The Devil's Mare była jego ulubionym wierzchowcem, Wieczyński był jego dostarczycielem tużurków, Janowski jego fryzyerem, gdy zjechał do Lwowa, trzewiki zaś sprowadzał z Wiednia, bo u nas nie umieją robić obuwia. Sir James (proszę czytać: „ser dżems“, ażebyś się kochany czytelniku nie zdradził, jeżeli nie umiesz po angielsku) — Sir James tedy był pierwszym wzorem elegancyi w całej okolicy capowickiej, był już raz w Dreznie, a dwa razy w Wiedniu, mawiał „Adam“, „Stefan“, „Wacio“ i „Żmirko“ o ludziach, znanych w całym kraju po bardzo rozgłośnych nazwiskach, poprzedzonych skróceniami: ks. albo hr. — i należał, jak powszechnie wiadomo, do kasyna „narodowego“, gdzie „Adam“ i „Stefan“ zaledwie dostrzegali jego obecności, a „Wacio“ i „Żmirko“ brali go na fundusz, ile razy się pokazał. Sir James uważał to atoli za całkiem naturalny i konieczny wynik wyższego dobrego tonu, korzystał jak mógł z tak świetnych wzorów, nosił takie bakienbardy, szkiełka, tużurki i kamasze, jak oni, ubierał swoją służbę, jak oni swoją, i żartował z młodego sąsiada swego na wsi, pana Ksawerego Papinkowskiego, jak tamci żartowali z niego samego. Pan Ksawery Papinkowski brał bowiem swoje bakienbardy, szkiełka, kamasze, maniery, liberye i karkołomne wózki z drugiej ręki, to jest naśladował we wszystkiem Ser Dżemsa, co tenże znajdował nadzwyczaj śmiesznem i opowiadał z wielką werwą „Wilusiowi“ i „Żmirkowi“, gdy ich spotkał we Lwo-