Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i wilgotne, tak, że cała przestrzeń, którą oko objąć mogło, podobną była do wielkiej miski powideł, przemięszanych z śmietaną. Wśród tego pięknego krajobrazu wiła się droga pełna grudy i wybojów, a niebo jednostajnie szare patrzało zaspanemi oczyma na ziemię, i zdawało się dąsać, że niema tu nic nowego, ani uwagi godnego. Ale w skutek przykrego i wyjątkowego swojego położenia, p. Artur znajdował, że marzec nigdy jeszcze nie był tak brzydkim, ani wiatr północno-wschodni tak przenikliwym, jak w roku zbawienia 1864. Cóż dopiero, gdyby mógł był zajrzeć do domów, które mijał, gdyby mógł był zobaczyć owe twarze, niedawno jeszcze nastrajające się do patryotycznego marsu, a teraz tak żywo przypominające §. 66., że zdawały się jakby wykrojone z c. k. kodeksu karnego.
U nas w Galicyi, a to nietylko w wielkiem księztwie Cybulowskiem, ale nawet w parafii narodowo-demokratycznej, mnóstwo jest odważnych i tęgich ludzi. Mówią, jak Katony, a działają, jak Brutusy, ale oczywiście w granicach, ustawami określonych. Dlatego też, im ciaśniejsze stają się te granice, tem mniej mamy Katonów i Brutusów. Nie przypominam sobie naprzykład, ażeby nasz hrabia Katon w czasach podobnego ścieśnienia „granic, ustawami określonych“, powtarzał swoją słynną formułkę: „Ego autem censeo, że należy znieść podatek spadkowy“. Nasi Maryusze i Grachowie także kładą uszy po sobie w takich razach, reszta siedzi w kozie, i tylko jeden Kornel Kreczunowicz, czy mamy konstytucyę, czy stan oblężenia, czy rewolucyę, czy rezolucyę, zawsze i wszędzie wykazuje niesłuszność katastru. To też, gdyby p. Artur zajrzał był po drodze do Barciszowiec, albo do Jelonek, albo gdziekolwiek indziej, byłby dopiero poznał, jak radykalnie jedno rozporządzenie c. k. namiestnictwa mogło przewrócić do góry nogami stanowisko „zacnej, światłej i niezależnej“ części mieszkańców tego równie politycznie dojrzałego, jak gruntownie lojalnego kraju.
Lecz p. Artur nie wstępował nigdzie. Tylko między Jelonkami a Babotłukami pojawiły się z lasu obok drogi