Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i tylko jego białe pantalony weszły w niemiłą styczność z różnemi nieczystościami, których nigdy nie brak przed karczmą. Przy pomocy arendarza i kilku włościan, pan major dosiadł napowrót swego wierzchowca, a gdy tymczasem dopędzili go już byli pan Meliton z panem Wincentym, ruszono dalej. Książę, dla zatarcia złego wrażenia, sprawionego tem niefortunnem pierwszem début kawaleryi narodowej w Cewkowicach, narzekał, że podczas powstania odzwyczaił się zupełnie od jeżdżenia na angielskiem siodle, a potem, że zgubił swój pince-nez i nie mógł znaleźć cugli. Zresztą w ogóle kasztanowate konie mają najwięcej narorowów, niechaj tedy nikt się nie gorszy ucieczką kasztana z p. Arturem.
Spacer odbył się bez żadnych dalszych wypadków, któreby mogły interesować amatora sportu. Dla ciekawych czytelników będzie natomiast uwagi godnem, że jeźdzcy nasi, przejeżdżając poprzed plebanią, spostrzegli na ganku tejże oprócz księdza, księdzowej i dwóch panien księdzówien, trzech czy czterech mężczyzn w brunatnych świtkach z grubego sukna, w niebieskich szarawarach, wysokich butach i okrągłych baranich czapkach z czerwonemi denkami. Mężczyźni ci palili tytoń z fajeczek na krótkich cybuchach, i gawędzili z księdzem, z księdzową i pannami. Nie było wątpliwości, że to są „cucyglery“, kostiumy i miny zdradzały ich aż nadto. Że się znajdowali u księdza, to było specyalnością czysto cewkowicką. W dworze cewkowickim bowiem, jako w głównem siedlisku czerwonej demokratycznej partyi, przyjmowano bardzo dobrze takich tylko cucygierów, którzy byli książętami, hrabiami, albo przynajmniej karmazynowymi szlachcicami, wszystkich innych uważano za Kanonenfutter, zostających na żołdzie „białych“, i nie dawano im jeść nawet tyle, co panu komisarzowi lub pannie służącej. Otóż wiara nasza w powstaniu obdarzona była prawdziwie partyzanckim zmysłem co do środków zabezpieczenia się od głodu. Cucyglery pana Kacprowskiego zapoznali się z księdzem Ilczyszynem i powoli z dworu emigrowali wszyscy na plebanię, gdzie doznawali najserdeczniej-