— Boże! kto utonął? — zapytały znowu razem obydwie panie.
— Mój ojciec, książę Artur Świętopełk Czetwertyński!
I młody książę Artur poświęcił łzę uczucia synowskiego staremu księciu Arturowi, ojcu swemu, a obydwie panny westchnęły głęboko i każda z nich uroniła także po parę łez nad tym smutnym wypadkiem, albowiem kobiety mają serca anielskie i każda prawdziwa boleść porusza je do głębi. Płakano tedy, i serdecznie płakano w altance ogrodu cewkowickiego, w sierpniu 1863 roku — płakał pan Artur Kukielski i płakały dwie panny Kacprowskie nad tragicznym zgonem księcia Artura Czetwertyńskiego, który czternaście lat temu miał się utopić w jeziorze Pskowskiem. Następnie udano się na śniadanie.
Panu Arturowi było trochę, ale trochę tylko lżej na sercu. O ile mógł sądzić, panna Róża nie żywiła szczególnej sympatyi ku niemu, ale widocznie miała serce czułe i zdolne do uczuć głębokich. Mianowicie tragiczność zdawała się działać mocno na jej umysł. Pan Artur wnosił tak z trwogi, którą objawiła, gdy był blizkim zemdlenia, i że współczucia jej nakoniec dla synowskiego jego zmartwienia. Zdawało się tedy p. Arturowi, że gdyby tylko czemprędzej znalazł się w jakiem nader tragicznem położeniu, sympatye panny Róży zwróciłyby się wprost ku niemu. Gdyby mógł np. zachorować bardzo mocno, albo być rannym, albo coś podobnego? Pan Artur wytężał całą swoją fantazyę w tym kierunku, choć bez wielkiego skutku. Był już prawie zdecydowanym skoczyć z okna, i złamać nogę — ale przedsięwzięcie to, zbyt hazardowne, napełniało go oprócz tego wstrętem, jako rzecz wcale nieromantyczna. Potrzeba było znaleźć coś innego — ale co? Szczęściem los przyszedł w pomoc panu Arturowi, ten los, na który często tak niesłusznie narzekamy!
Po obiedzie, który tego dnia odbył się nieco wcześniej, niż onegdaj, zaproponowano spacer. Panie miały jechać powozem, panowie wierzchem. Pan Meliton, zwracając się do p. Artura, wyraził przypuszczenie, że zapewne jako major
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/287
Wygląd
Ta strona została przepisana.