Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak na proboszcza, zwięzłej i gładkiej przemowie oświadczył, że wypada mu przeprosić solenizantkę — bo choć według obyczaju powinienby wypić jej zdrowie, to jest inna solenizantka, za którą wszyscy bijemy się, albo bić się powinniśmy. Ks. proboszcz położył przytem nacisk na słowo wszyscy i wyraził ubolewanie, iż księdza dziekana łacińskiego niema między obecnymi, by słowo to przybrało należyte znaczenie. Ksiądz dziekan był na partyi preferansa u pana forsztehera, ale i bez niego Ukraińcy z Wielkopolanami, Mazury z galicyjskiemi Rusinami przyłączyli się z zapałem do toastu księdza proboszcza i powtórzyli za nim: Sotwory jej Hospody mnohaja lita!
To dało powód do ożywionej mocno dyskusyi politycznej, wśród której wyjaśniono p. Arturowi, że ks. proboszcz r. gr. w Błotniczanach był wyjątkowym proboszczem tego obrządku, bo w r. 1831 z teologii drapnął do wojska polskiego, odbył całą kampanię i dopiero z powrotem, po różnych trudnościach, ukończył studya i ożeniwszy się, został wyświęcony. Mówiono wiele o ówczesnych i dzisiejszych stosunkach w Królestwie, i to odwiodło p. Artura mimowoli od jego zamiaru „zadawania szyku“ za pomocą wzmianek o swoich arystokratycznych koneksyach, obyczajach i potrzebach. Bez tego zresztą p. Artur wyglądał wśród prostodusznych bezpretensyonalnych gości p. Odwarnickiego, jak paryzki cylinder na głowie tłustego szlachcica w pełnym polskim stroju, i przemawiał samemi dyplomatycznie zaokrąglonemi frazesami, które niecierpliwiły mocno ks. proboszcza, najpoczciwszego człowieka na świecie, ale trochę raptusa i nielubiącego nic obwijać w bawełnę. Zdarzyło się, że p. Artur mówiąc kilka razy o języku moskiewskim, nazwał go ruskim, jak to zwykli przez nieuwagę czynić Koroniarze. Ksiądz proboszcz poprawiał go za każdym razem, ale to nie pomogło. Nakoniec ksiądz, gente Ruthenus, natione Polonus, zniecierpliwił się, i wypalił porządną reprymendę p. Arturowi, by nie dawał Polakom nazwy, którą oni sobie uzurpują. P. Artur może w duchu czuł, że ma niesłuszność, ale chciał mimo to utrzymać się na stanowisku swojej przy-