Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wickiemu bardzo obszernie, jak mocno go cieszy, że ein Landeskind został namiestnikiem, — denn ich bin eigentlich auch ein Pole, Pantoprotscheu! — dodał ściskając p. Capowickiego za rękę, i wskazując na Milcię i na pana Schreyera, jak gdyby się chciał świadczyć niemi.
— Nu, ty, Milka — odezwał się do córki — proczpak hast du mir nicht erinnert, zaprenumirowat tego Czas albo Gazeta Narodowa, co mluwi pan Capowicki? Das sind ja recht anständige Blätter! Und wissen Sie, Herr v. Capowicki, bei mir im Hause wird nichts als polnisch gelesen; da in meiner Kanzlei finden Sie lauter polnische Bücher!
Był tam w istocie, jak wiadomo, niemały zapas książek polskich, skonfiskowanych podczas zaprowadzenia stanu oblężenia w domu pana Precliczka.
Niepodobna mi opisać, jak dalece Wny Kalasanty Capowicki czuł się uszczęśliwionym, odkrywszy naraz tyle polskości w sercu i w domu pana Precliczka.
— Mości Dobrodzieju, — mawiał później do sąsiadów — ten Precliczek, to z gruntu poczciwy człowiek! Sam widziałem portret Kościuszki w jego bawialnym pokoju, naprzeciw portretu cesarza, a w całym domu nie znajdziesz innej książki, tylko same polskie. Oczywista rzecz, że za dawnego systemu musiał się Mości dobrodzieju kryć ze swojemi uczuciami — bo chleb przedewszystkiem, Mości Dobrodzieju; ale teraz, to nie możemy sobie życzyć lepszego urzędnika! Wolę go tysiąc razy, niż tego półgłówka Schreyera — to jakiś mierosławczyk, rewolucyonista! Proszę sobie wyobrazić: niedawno powiada do mnie hrabia Edmund, że powstańcy nawarzyli nam tu porządnego bigosu ze swojemi kwaterami, a pan Schreyer przerywa mu i mówi: Co nawarzyli, to nawarzyli, ale co jedli na kwaterach, to same jęczmienne kluski z łojem! Widzisz go, jaki mi mądry! Alboż to ja będę karmił jakąś tam zbieraninę pieczonemi kurczętami i budeniem? Alboż to ja i hrabia Edmund nie dosyć ponieśliśmy ofiar dla sprawy? Dotychczas mam kwity: trzysta siedmdzesiąt pięć guldenów i 28 centów kosztowała mię Mości Dobrodzieju ta zabawka, a co kłopotu i strachu, to o tem już