przystał tedy od razu na magnezyę. Posłano do apteki, i za pół godziny pan forszteher spożył taką ilość tej alkalicznej podstawy, że w połączeniu z odpowiednim równoważnikiem kwasu żołądkowego mogło to dać parę funtów jakiej kombinacyi chemicznej drugiego rzędu. Nadszedł tymczasem dr. Herz, pochwalił środki, przedsięwzięte na razie przez panią Precliczkowę, polecił panu forszteherowi jak największy spokój, leżenie w łóżku, postawienie pijawek i baniek, synapizma i dekokt bzowy z bitem żółtkiem na poty; poczem zapisał mu jeszcze dwie mikstury, jedną rozwalniającą, a drugą wstrzymującą, i wyczerpawszy tym sposobem cały prawie zasób swojej umiejętności medycznej odszedł z zapewnieniem, że chory do rana będzie się miał lepiej — a gdyby nie, to lekkie puszczenie krwi ulży mu z pewnością.
Pospieszam uspokoić szanowną publiczność, że mimo tych środków ostrożności pan Precliczek nie umarł, ale żyje dotychczas. Są natury tak silne, że wszyscy lekarze z prowincyi razem wzięci, nie potrafiliby je pokonać. Ale wśród stawiania pijawek, potów i zażywania mikstur, p. Precliczek jęczał i stękał nader żałośnie, i opowiedział pani Precliczkowej, jakie zmartwienie sprawiła mu Milcia, jak wiele mu zależało na tem, by pan Sarafanowycz został członkiem jego rodziny, zwłaszcza, że w przeciwnym razie może łatwo, jak twierdził, stracić chleb i na stare lata pójść z torbami. Nakoniec spytał, co to może być za przyrzeczenie, na które Milcia powoływała się przy protokole u księdza Zająca.
Pani Precliczkowa mniemała, że teraz przyszła chwila załatwienia sprawy, która jej sprawiała tyle niepokoju. Wiedziała ona dobrze, że pan Precliczek niekoniecznie pójdzie „z torbami“, choć straci posadę; wiedziała także, że już nieraz różne komisye gubernialne i sądowe zjeżdżały do Capowic, a żadna z nich jeszcze nie tknęła ani włosa na głowie pana forsztehera. Próbowała najprzód tym ostatnim względem uspokoić szanownego małżonka.
— Ja, du machst die Rehnung ohne den Belcredi! — odpowiedział pan Precliczek. I po raz pierwszy zniżył się do wyjaśnienia swej żonie tej wielkiej tajemnicy administra-
Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/113
Wygląd
Ta strona została skorygowana.