Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zwykłej swojej pensyi pobiera tylko „alimentacyę“ w kwocie kilku lub kilkunastu centów dziennie. Każdy bezstronny przyzna, że przy teraźniejszej drożyźnie nie można wymagać od żadnego bohatera powieści, by się utrzymał przyzwoicie za tę kwotę. Już więc z tego względu położenie pana Karola było od tej chwili dosyć smutne.
Musimy go jednak zostawić na czas jakiś sam na sam z jego miłością, rozpaczą i alimentacyą, i zająć się dalszym losem naszej bohaterki.
Skończywszy swój Amtshandlung, pan Precliczek przywdział urzędową czapeczkę i poszedł przekonać się, czy Milcia gotowa ze swoją toaletą, by mu towarzyszyła do ks. Zająca.
Była niestety gotowa...
Nastręcza mi się tu znowu doskonała sposobność do małej dygresyi autorskiej, której sobie nie mogę darować. Oto, gdybym pisał tę powieść na efekt do feljetonu jakiego (†††!) dziennika, urwałbym rozdział XI. w tem miejscu, i zostawiłbym ciekawość czytelnika na torturach do jutra, a w XII. opowiedziałbym dopiero, o ile Milcia gotową była zapisać się według ustanowień konkordatu na żonę p. Sarafanowycza. Ale precz z temi pokusami à la Ponson du Terrail: niech rozdział będzie dłuższy, a czytelnik niech się dowie odrazu o wszystkiem!
Miała tedy Milcia wszelką gotowość zewnętrzną: jedwabną czarną suknię, takiż kaftanik i kapelusik, popielate rękawiczki i słońcochron, tudzież chusteczkę od płaczu w kieszeni. Pani Precliczkowa, na polecenie p. Precliczka, wydobyła z komody jej metrykę i świadectwo zaszczepionej ospy, ucałowała ją, zanosząc się od płaczu, i za odchodzącym mężem wraz z córką szepnęła po cichu: — Biedne, biedne moje dziecko! Co się temu obmierzłemu Szwabowi uroiło w głowie? — Było to milczące zastrzeżenie opozycyjne, na wzór tych restrykcyj mentalnych, jakie przedlitawski minister rolnictwa, Alfred na Złotym Potoku hrabia Pilawa Potocki, musiał sobie robić, gdy solidarnie z pp. Giskrą i Taafem występował przeciw rezolucyi sejmu gali-