się w nim ośrodki hamujące, wytwarzające surową dyscyplinę pisarską. „Wspólny pokój“ był erupcją talentu, nie zaś świadomem jego zużytkowaniem. Lecz niezależnie od jaskrawości użytych tam barw, powieść nie wywołałaby tak gwałtownych sprzeciwów, gdyby barwy te zostały nałożone z mniejszą artystyczną trafnością, gdyby obraz nie uderzał prawdą, gdyby nie działał tak sugestywnie. A to właśnie jest tajemnicą talentu! Ta sama rzecz opowiedziana przez złego pisarza przyjęta zostanie obojętnie i minie bez wrażenia. Ludzie, których oburza „Wspólny pokój“, z uśmiechem słuchają tłustych anegdotek, plotek o sąsiadach, czy też przyglądają się własnym sprawom domowym.
Nonsensem jest dyktowanie artyście programu jego twórczości, wymaganie, aby te nie inne myśli rozwijał w swych dziełach, aby te nie inne objawy życia brał za objekt swego pióra. Powtarzam truizmy, lecz powtarzam je dlatego, że ludzie mają u nas zdumiewającą łatwość zamykania oczu na najbardziej oczywiste prawdy, skoro przestają one być dla nich wygodne, i że właśnie Uniłowskiemu robiono zarzuty z jego zainteresowań dla zoologicznej strony życia zbiorowego czy jednostkowego.
Strona:Wiadomości Literackie 5 XII 1937 nr 50 (736) wybór.djvu/34
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.