Urywek z „Pieśni o żubrze, jego dzikości i polowaniu na niego“ Mikołaja z Hussowa — przekład Jana Kasprowicza (wiersze 515-657).
...Dziś w pieśni tej zaszywam się w tajniki gąszczy. Jednego choćby zwierza pokazać wam rad.
Częstokroć do zasieków spędza się ich więcej I wówczas też myśliwi większy mają trud,
Lecz my jednego tylko widzieliśmy żubra W ostępie; o tym jednym jest też moja rzecz.
Nasamprzód poraniły go lekkie pociski — Sterczały w skórze pręty posłanych mu strzał.
Rozwścieklon, strasznie sapiąc drżącemi nozdrzami, Gromadę łowców zmierzył spojrzeniem i wraz,
Zwrot nagły uczyniwszy, w gwałtownych podskokach Co prędzej jął uciekać; jeźdźce za nim w ślad
Z okrzykiem przeraźliwym puścili się w pogoń: Rozlegał głos się w okrąg, odbity od chmur.
Lecz gdy w szalonym biegu dotarł zwierz do miejsca, Gdzie drogę mu tamował stos zwalonych kłód,
Zatrzymał go wrzask łowców; odparty, przystanął I zdawał się namyślać, którędyby zbiec.
Wtem ranę mu świszczący zadaje znów pocisk, Ażeby go rozpętał jeszcze większy gniew.
Widzący, jak mu cielsko przeszywa żelazo, W szaleństwo wręcz popada rozjuszony żubr,
Myśliwych okrutnemi przybija oczami, Baczący, gdzie najczęściej skupia się ich tłum.