Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 372 —

wznioślejszy nawet umysł przytępić muszą. — Możesz się teraz domyślić dla czego nie mogłem was przyjąć w Aberfoil, jakeśmy się umówili; podczas kiedy bawiłem w Glasgowie za interesami króla i pana mego, zastawiono na mnie piękną siatkę! — Ale dziś mogę już być spokojny. — Nie prędko potrafią uzbroić powtórnie Klan jeden przeciw drugiemu, — a wkrótce, spodziewam się, że wszyscy górale staną razem, w jednej i téj saméj sprawie. — Ale cóż daléj wam się przytrafiło?
Opowiedziałem mu o przybyciu kapitana Thorton i o uwięzieniu naszém, — a gdy zaczął wypytywać o szczegóły, przypomniałem sobie, iż oficer nadmienił, że miał rozkaz przytrzymania podobnych nam dwóch osób, z których jedna była już podeszłego wieku, druga zaś w kwiecie młodości. — To znowu pobudziło do śmiechu Rob-Roya.
— Na mój honor! — zawołał, — te sępy nocne wzięły burmistrza za hrabiego, a pana za Dianę Vernon! — Co to za twarde mózgownice!
— Miss Vernon? — rzekłem, oczekując z bojaźnią odpowiedzi — Czy ona nosi jeszcze to imię? — Dopiero co ją widziałem w towarzystwie człowieka, który zdawał się mieć nad nią szczególną jakąś władzę.
— O! tak, — tak! — władzę niezaprzeczoną. — Ale téż i czas już było. — jest to wyborne dziewczę; potrzebowało jednak czynniejszego stróża jak baron Hildebrand. — Szkoda tylko, że hrabia trochę dla niéj za stary. — Młodzik podobny do pana, albo który z synów moich, byłby stosowniéjszym dla téj damy towarzyszem.
Na te słowa runęły zamki na lodzie, które wyobraźnia moja, wbrew rozsądkowi; z takiem upodobaniem budowała. Lubo nie mogłem oczekiwać czego innego spotkawszy Djanę z jednym tylko mężczyzną w téj odludne, pustyni i o tak spóźnionéj porze, zupełne atoli przeświadczenie