Strona:Walter Scott - Rob-Roy.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 26 —

miasteczkach długi kupcom należne; nakoniec oficerów szukających ochotników do wojska. Rozmawialiśmy o religii i dziesięcinach, o wołach i zbożu, o towarach stałych i płynnych, o zamożności kupców, wreszcie o oblężeniach twierdz i bitwach we Flandryi, o których opowiadający najpewniéj słyszał tylko z podania. Kiedy się rozmowa urywała, przychodziły w pomoc liczne a straszliwe historyje o hersztach zbójców, których imiona były natenczas w ustach każdego. — Jak dzieci, które siedząc zimową porą przy kominie, garną się jedne do drugich, gdy bajka o upiorze przychodzi już do okropnego końca, tak i podróżni opowiadając owe historyje, zbliżali się nieznacznie do siebie, spozierali na wszystkie strony, przygotowywali pistolety, i przyrzekali sobie wzajemną pomoc; chociaż w razie istotnego niebezpieczeństwa, zapomnieliby zapewne o przyrzeczeniu, jak się to zwykle zdarza, między sprzymierzonemi.
Ze wszystkich tchórzów, jakich kiedykolwiek w życiu spotkać mi się zdarzyło, najwięcéj mię zabawił jeden, z którym naówczas przez półtora dnia odbywałem podróż. Miał przywiązany do siodła nie wielki, ale ciężki tłomoczek; nigdy z niego oka nie spuścił, nikomu powierzyć go nie śmiał, wszędzie gdzieśmy się zastanowili, odganiał służalców, którzy go za nim do izby zanieść chcieli; — z równąż z przezornością usiłował ukryć nie tylko przyczynę i cel podróży, ale nawet drogę, którą miał się udać. Na samo zapytanie, czy w prawo lub w lewo pojedzie, i gdzie się zatrzyma? już wpadał w niespokojność. — Długo rozmyślał, nim obrał sobie miejsce noclegu: tu karczma była zbyt samotna; tam znowu sąsiedzkie chałupy miały jakąś podejrzaną minę. — W Grantham, ile pomnę, całą noc oka nie zmrużył, dla tego tylko, że w drugim pokoju był jakiś jegomość barczysty, zezowaty, z czarną peruką, i w wy-