Strona:Walgierz Aryman Godzina (Żeromski).djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a złota frendzla wlokła się z szelestem po ziemi. Czarni niewolnicy wstrzymali się na chwilę. Zasłona rozsunęła się wolno i z poza niej wyjrzały senne, czarne, głębokie, a jakby blaskiem księżyca posrebrzone oczy. Oczy te wzniosły się na Jana...