Strona:Walgierz Aryman Godzina (Żeromski).djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Leci na zbirów z wysoka, pada z boku, kołem się wije, z dołu godzi. Pękają czerepy od wielkiego gniewu, zapadają się piersi, zwisają złamane ręce.
Lecz krótka jest chwila szczęśliwej walki — i przeminęła. Nastała inna. Ręka zbroczona przykuta dziesięćkroć, stokroć.
Pan policzkuje zwyciężonego.