Strona:Walerya Marrené - Na dnie życia.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

złe wieści dochodzą zwykle z niepojętą szybkością. Usłyszawszy ją, chciała ze zwyczaju zapewne zawołać: Skaranie boskie! Ale urwała nagle, spojrzała z pod oka na męża i rozszlochała się tak gwałtownie, że nie zważała nawet, jak mały Franek wyciągnął do niej tłuste rączki.