Strona:Walery Przyborowski - Bitwa pod Raszynem.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ten pomysł jako niepraktyczny i niebezpieczny, Janek począł w głowie szukać innej jakiej osoby, którejby się mógł poradzić. Ale nikogo nie znalazł, już dla tego samego, że nikogo oprócz Marcina i klucznicy nie było we dworze.
Wówczas postanowił sam jechać. Zerwał się z łóżka, na którem siedział i zawołał:
— Bóg tak chce — nie napróżno słyszałem tutaj cały projekt tej wyprawy. Ja pojadę — w imię Boże!

Żwawo schwycił czapeczkę, zarzucił na siebie watowany płaszczyk, przeżegnał się i wybiegł ze swej izdebki.