Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Wspomnienie z pośród turni tatrzańskich.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Obejrzawszy się po za siebie, zobaczymy grzbiet Tatr piętrzący się nieprzerwanie od Zaworów po nad wyżej wspomnianemi jeziorami, do połączenia się z Zadnią Basztą, gdzie się uwydatnia przełęcz Koprowa, a z pod niej uchodzi dolina Hlińska. Przed sobą mamy Hruby Wierch na zachodnich stokach zielonością porosły i wyłom na Liptów, zagrodzony na prawo grupą łagodnych wirchów Gołych Smreczyńskich. Krywania całkiem ztąd nie widać, zakrywa go Hruby Wierch.
Niżnia połowa doliny Koprowej jest przyjemnie ucywilizowaną, gdyż nie tylko, że droga przez nią wiedzie dobra, ale są tu i mosty, po których mija się potok kilka razy z jednego brzegu na drugi, bez owych przepraw po głazach lub surowych smrekach.
W dwie godziny z pod przełęczy na Zaworach napotyka się nowy potok uchodzący z doliny Niechcyrki do Koprowego w wyniosłych kaskadach. Osobliwa ta dolina, do której spada północna ściana Krywania mieści w sobie najwyżej wzniesione stawy z całych Tatr. Powierzchnia wyżniego tu, Teryjańskiego stawu leży na 6960 stóp nad poziom morza.
Schodzącym bezustannie na dół, zdawało się, żeśmy już zniżyli się do poziomu walnych dolin Tatry okalających, tymczasem przy ujściu potoku Niechcyrki znajdowaliśmy się jeszcze na wzniesieniu 3809 stp. o 300 stp. wyżej od Gubałówki nad Zakopanem. Jeszcze przeszło godzinę postępowaliśmy na dół wspaniałą drogą lesistą. Tu już nam się wychylił nagi wierzchołek Krywania tak gdzieś wysoko wzniesiony, jakby z niego tylko drabinkę trzeba było postawić, by dostać się do nieba. Nagle z tej wygodnej i uroczej drożyny skręcił Wala na bok w las, z niego na kamieniec łożyska Koprowego, który już po tatrzańsku przyszło nam przebywać, to po głazach, to po jakimś krzywym smreku i wprowadził nas na ścieżkę do młodego lasu. Miejsce to na mapach zwie się Palenicą.
Dziwnem nam się zdawało z początku to zboczenie, ale potem kazało podziwiać znajomość szlaku u naszego przewodnika. Jak on tu trafił bez żadnego znaku, to już Wali sekret. W tej tu bowiem okolicy zawsze błądzą górale prowadzący gości z Koprowej doliny na szczyt Krywania. Wiedzą oni o drodze z Liptowa do kopalń na Krywaniu, ale, aby na nią trafić, idą wprost do potoku w las pod górę tak, że gościom ta przeprawa najbardziej tkwi odtąd w nogach, w piersiach i w pamięci.