Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

900 stóp wzniesione; między niém a Reglami, które się z szeregu gór wysunęły naprzód pod linję prostą, leży właśnie rzeczona wieś Zakopane, tworząca niejako osobną téj saméj nazwy dolinę, zwróconą ze wschodu na zachód, o któréj nawet na myśl przyjść nie może jadącemu po raz pierwszy z Beskidów, bo kryje się zupełnie przed wzrokiem patrzącego. Droga z Nowego Targu wzdłuż Białego Dunajca zdaje się, że rośnie w miarę posuwania się ku Tatrom. Przybyłemu do Poronina powiadają górale, że jeszcze mila do Zakopanego, bo mając przed sobą ciągle turnie tatrzańskie, co chwilę się wydaje, żeśmy już u celu podróży, nim wreszcie z pośród grupy domostw ponad drzewami ukaże się krzyż kościołka Zakopiańskiego.
Zakopane, o 2500 ludności rozciąga się szeroko i długo, czepiając się wzgórzy, to brzegów potoków, przybierając nazwy osobne; lecz powoli wyrobiły się dwa punkty ciężkości. W Kuźnicach, koło dworu, w dolinie Bystréj gromadzi się wszystko, co zależne od właściciela dóbr, a koło kościołka jednoczy się życie gminy. Tę część zwykli zajmować goście przybywający w lecie z różnych stron Polski. Jest już i kolonja żydowska, szybko wzrastająca; handel tu jak u nas wszędzie dzierżą oni w swoich rękach.
Skoro wtoczy się wózek z podróżnymi o jakimkolwiek czasie do Zakopanego, znajdzie się zaraz wszystko, czego dla nich potrzeba. Zbliża się ten lub ów z górali z twarzą wesołą, szczerze wita nieznajomych, gotów do każdéj usługi, a chociaż gość nie potrzebuje informacji, mimowoli się ich nasłucha. Serdeczne przyjęcie,