różnych punktach Zakopanego, nimeśmy się zebrali po załatwieniu wszelkich na podobną kilkodniową wycieczkę potrzebnych sprawunków, zeszedł tak czas, że z Bystrego ku Jaszczurówce ruszyliśmy dopiero o 7 godzinie.
Koło cieplicy Jaszcurowéj napotkaliśmy kilka Salamander, wcale zła była to wróżba dla nas, bo jaszczurki te tylko na słotę z nór swoich wyłażą, na pogodę tak się chowają, że ich trudno bardzo odszukać, pomimo ulubionéj dla tych tu stworzeń okolicy, od czego jej nadano nazwę Jaszczurówki. Ztąd szliśmy ciągle lasem przeszło dwie godziny na Waksmundską polanę. Nie będę téj drogi tu opisywał na nowo, w poprzednich szkicach nakreśliłem ją, nadmienić tylko wypada, że wiedzeni przez tak znakomitego przewodnika jak Wala, ominęliśmy najprzykrzejsze manowce, któremi zwykli prowadzić podróżnych mniej z tą okolicą obeznani górale. Już nieraz tędy brnąłem po tak dzikich gąszczach i zaroślach, że rad byłem, gdy się cało z nich wyszło, wszędzie bowiem stają człowiekowi na zdradzie dziury pod nogami zasłonione mchami, a powyżéj suche, sterczące ostro gałęzie, których się dobrze strzedz trzeba, aby oczów nie wykłuły, twarzy nie poraniły lub odzieży nie podarły.
Polanę Waksmundską od współposiadaczy jej, gospodarzy ze wsi Waksmundu nabyli tego roku Lichajowie z Białego Dunajca i radziby jej nazwę na Lichajową przemienić, o czem nam rozpowiadał góral na tej polanie jeden z owej rodziny, któregośmy tam jeszcze zastali przy krowiem bacowaniu. Zdaje mi się jednak, że się imię Waksmundskiéj polany zanadto rozpowszechniło, aby go się dało zmienić na nowe od nazwiska świeżych posiadaczy. Po po-
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/218
Wygląd
Ta strona została przepisana.