Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziemy mieli kilka dni pięknéj pogody, czego nam właśnie było potrzeba na odbycie téj wycieczki z Zakopanego. Następny jednak dzień zasępiony i niepewny, posłużył nam dla poczynienia przygotowań na drogę, dopiéro trzeciego dnia wczas rano przed świtem stanęło kilka osób w pogotowiu do pochodu, przyjaciel mój Władysław C., siostra moja i ja, bo inni nie dotrzymali przyrzeczenia; za przewodnika wzięliśmy sobie Jędrzeja Walę, syn zaś jego Józef podjął się nam zanieść grubszą odzież i żywność na miejsce noclegu łatwiejszą drogą przez polanę Waksmundzką, którędy mieliśmy powracać. Ze sobą wzięliśmy tylko pożywienie do wieczora starczące i okrywki, które nas miały chronić przez dzień od chłodu.
Nim się ze wszystkiém urządziliśmy, pomimo rychłego wstania czas tak zbiegł prędko, że 6 godzina minęła, gdy ruszyliśmy na wózku w drogę, dokąd końmi mieliśmy dojechać. Koło kościołka Zakopiańskiego (2600’), z pomiędzy licznego szeregu chat, skręciwszy za mostkiem ku południowi wjechaliśmy drogą wiodącą do kuźnic na otwarte pole, mając przed sobą las, za nim od wschodu na zachód rzęd jakby na straży sterczących regli, t. j. gór wstępnych, pośród których rozciągają się doliny, a po nad niemi piętrzą się wierchy coraz wyższe, które mamy przebywać. Doliny Bystréj, dokąd dążyliśmy, od wschodu strzeże wierch skalisty Nosal (3745 stp. wied.) a od zachodu lesisty Krokiew (4264’). Równinę poprzed Krokwią tworzą moczary poprzerzynane licznemi potokami, które złączone przebyliśmy po mostkach na skręcie drogi koło domu Sta-