Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kosztowniejsze rzeczy do składów paryskich i londyńskich są z drzewa orzechowego. Czy w górach naszych nie ma drzewa? Orzechów wprawdzie nie ma, ale kosodrzewiny ma każdy zadarmo ile chce; limby należałoby z największą starannością rozmnażać i pielęgnować, tak samo cisy, klony i jawory. Aptekarze krakowscy, a niezawodnie i inni w kraju, chętnie braliby drewniane pudełka od górali naszych, gdyby ci dostarczali takowych. Pieniądze zostałyby w kraju, które dziś idą za granicę. Jeden z aptekarzów krakowskich posłał téj wiosny do Zakopanego nasiona niektórych roślin aptekarskich, któreby w tamtych stronach dały się chodować. Wygadam się tutaj i z tém, że kilku zacnych ludzi w Krakowie nosi się z myślą zaszszepienia na Podhalu bednarstwa, tokarstwa i snycerstwa, że gotowi są łożyć na wyuczenie jednego lub dwóch młodych Podhalan tych rzemiosł i wysłanie ich w tym celu nawet za granicę. Rzecz ta zajmować powinna samych Podhalan, zajmować powinna przedewszystkiém Radę powiatową nowotarską, zajmowaćby powinna jeszcze kogoś innego.
Są jeszcze inne źródła dochodu dla górali naszych, gdyby ich zachęcano do korzystania z nich, a zarazem podano im możność odbytu. Tak w Wirtembergji i Turyngji w okolicach obfitujących w jałowiec znaczną ilość jagód jałowcowych wywożą do Indji wschodnich. W Szwajcarji w niektórych okolicach zbierają do wywozu borówki w znacznéj ilości, znakomity przytém mając zarobek. W Szumawie czeskiéj brusznice zaprawne winem w baryłeczkach daleko rozsyłają.
Do charakterystyki naszych Podhalan niechaj posłuży