Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sprowadzanie o mil kilkanaście i więcéj najwyższych dostojników rządowych, wojskowych i duchownych z liczną ich świtą, podejmowanie ich w drodze i na miejscu, obwożenie po Tatrach i odwożenie napowrót, niemałe wyciągały wydatki. W czasie pierwszéj podróży cesarza do Galicji, chciano go ściągnąć do Zakopanego. Jużcić Karol Radziwiłł mógł w Albie podejmować Stanisława Augusta, ale Zakopane nie było i nie będzie Nieświeżem, pomijając jeszcze niektóre inne różnice. Były prostsze drogi do zadowolenia téjto próżności swojéj, zaszczytniejsze dla próżnych a użyteczniejsze dla okolicy i kraju, ale ich nie dostrzeżono i dążono do celu pochlebstwem.
Zwróciwszy się wyżéj wspomnianą drożyną ku południu w dolinę, mija się tuż pod górą maleńką chatkę uhlarza (węglarza). Przy niéj wystaje kawał gołéj skały, na którą przewodnicy lubią zwracać uwagę zwiedzających dla nadzwyczajnego mnóstwa skamielin tworzących tę skałę. Dla podobieństwa niektórych z nich do drobnych pieniążków numulitami je nazwano, wapień zaś jest dolomitem. Górale zowią te skamieliny jarcem (jęczmieniem jarym, bo ozimego zboża nie sieją i nie mogą siać). Bywa, że ten lub ów zabiera z sobą kawałek téj skały na pamiątkę a pamiątkę tę spotyka los wszystkich prawie pamiątek, które się czas jakiś poniewierają u posiadacza, a wreszcie bywają precz wyrzucone.
Na południe w prawym czyli wschodnim boku doliny widać stopniami wznoszące się skały, jużto murawnikiem pokryte, już téż kosodrzewiną, niżéj smreczyną