Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Spór o granicę w Tatrach.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   13   —

dzierany nam kęs ziemi jawnie był oddawany w ręce nowego nabywcy, nie pojawił się nikt ze strony węgierskiej, coby się ośmielił zaprzeczyć prawomocności kupna i zajęcia na własność całych dóbr ze stokami pod Żabiem naokoło Morskiego Oka.
Poprzedni właściciele tego obszaru płacili zawsze podatki do kasy rządowej w Nowym Targu, jakiekolwiek czynności urzędowe wypadły do spełnienia na tym gruncie, odbywały się z ramienia władz austryackich w Galicyi istniejących. Mapy i opisy Tatr przez Węgrów i Niemców, wydawane zdawien dawna nie zaprzeczają należenia okolicy całej nad Morskiem Okiem do Polski, a po tejże rozbiorze do prowincyi Galicyi. Kto chce sprawdzić te twierdzenia, niech zajrzy do pracy dr. A. Czołowskiego «Sprawa sporu granicznego przy Morskiem Oku», który umocowany przez Wydział krajowy do zebrania aktów dotyczących, zbadał archiwa cesarskie, rządowe i zagraniczne i owoc swoich poszukiwań wydał w wymienionej książce.
Gdyby Węgrzy choć jeden wiarogodny dokument posiadali, któryby wykazał słuszność ich pretensyi do obszaru wydzieranego nam w Tatrach przy Morskiem Oku, toby już dawno byli wyrok dla siebie pomyślny pozyskali. Nie mają za sobą nic, tylko prawo kaduka, dziś już jedynie z pychy, aby ze wstydem nie uledz sprawiedliwości, ufni w szczęście swoje, że wszelkie grabieże im się zawsze udawały, nie chcą ustąpić, ani dopuścić do zebrania się sądu rozjemczego. A tymczasem budowaniem strażnic na