Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeno przeszkody, taj tylko. A zresztą ktoż to może wiedzieć, uciułało się jaki taki grosik, z czasem potrafiłoby się kupić jaki folwarczek nieszpetny, a tak Michaś może wykierować się na pana, na jaśnie wielmożnego nawet. Nie wierzysz pan dobrodziej? Toć zechciej się tylko rozglądnąć pomiędzy dzisiejszą naszą arystokracją galicyjską, a obaczysz, że zaledwie mniejsza połowa z nich jak to mówią, panowie z panów. Reszta żal się Boże, dorobkiewicze albo mechesy taj tylko! Większa część naszych głośniejszych dziś jaśnie wielmożnych, przypomina sobie dziadów w ekonomskich kapotach, jeśli jeszcze nie gorzej, a niejeden nosi nazwisko, co tak pospolitością pachnie, że dalibóg dawniej wstydziłby się go lada kuchta magnacki, taj tylko!
Trudno zaprzeczyć, żeby pan Girgilewicz mimo swej ciasnej głowy, nie miał daru wymowy i pewnej logiki w rozumowaniu.
Trzecim w gronie graczem był młody sztywnie trzymający się mężczyzna z ogromnymi bakenbardami, na które snać niezmiernie wiele ważył, bo co chwila je muskał, przygładzał, poprawiał, podciągał, przyczem zawsze z ukosa zerkał do zwierciadła po przeciwnej stronie ściany. Ubiór na nim acz widocznie tandytny, silił się na gwałt uchodzić za elegancki. Bronzowy, opięty surducik wygiął się ogromnemi klapami na przodzie, odsłaniając kolorową koszulę z wysokiemi, sztywnie wykrochmalonemi kołnierzykami, jasne pantalony sięgały tylko po kostki, lubo wąskie strzemiączka skórzane przyciągały je na dół co sił stało, a