Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
29

Wacław roześmiał się końcem warg, z niewymowną goryczą.
— Prawdziwie — wyrzekł — tego nie wiem jeszcze. Pan Schmetterling wprzód przekonać się musi, jaką wartość dla niego mieć będę, a na Boga! lękam się, że wartość ta pokaże się bardzo niewielką.
Pani Julska chciała coś mówić, ale zatrzymała się, jakby wobec faktów uważała słowa za zbyteczne. Blade jej czoło zachmurzyło się, a jednocześnie ściągnięcie brwi i zacięte usta zdawały się mówić: nie chciałeś mnie słuchać, więc popróbuj.
Przecież wiadomość o podrzędnem stanowisku, jakie Wacław zajął, była dla niej bolesną. Widocznie podrażniona, układała w myśli, jak tę fantazyą jego ubierze w obec przyjaciółek i całej swojej koteryi, bo koniec końców, była to odtąd jeszcze pańska fantazya — nic więcej.
Wyrzekła tylko sentencyonalnie: