Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
329

Wacław nie posiadał silnego charakteru, któryby mógł zapanować nad okolicznościami; uginał się pod ich potęgą.
Wychowanie czy natura nadały mu miękkie rysy, życie więc zatarło je szorstką ręką tak bardzo, iż teraz był to człowiek znękany, w którym drgały przecież całą siłą dawne niewygasłe uczucia, gdy spoglądał na kobietę ukochaną przez lat tyle.
Czemże on był przy niej? Równowaga, niegdyś istniejąca pomiędzy nimi, była zerwana, świat wyrzeźbił ich zupełnie odmiennie.
Przecież oczy jej nie odwracały się od niego; przeciwnie, spojrzenie ich było wymowne, drgało współczuciem. Patrzyła na niego jak niegdyś, tylko z odcieniem miększym, łagodniejszym, jakby czuła, że to zbolałe serce potrzebowało delikatnego dotknięcia.