Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
266

— To mała rzecz, bagatelka, pan tylko podpisze akcik u regenta.
— Jaki akt?
— No, jabym panu nie złego nie proponował, tylko trzeba żeby parę tysięcy rubli było pożyczki na jednym domu, to niby pan pożyczy.
— Ależ ja pieniędzy nie mam.
— No, ja wiem że pan nie ma, ale co to szkodzi, żeby ludzie myśleli że pan ma, to nawet bardzo dobrze dla pana, a ten co ma w tem interes, żeby na jego hipotece było pańskie nazwisko, za to zapłaci.
— Zapłaci? — powtórzył zdumiony młody człowiek — za co?
— To już nie pana rzecz — zaśmiał się — Józio — pan nic nie ryzykuje tylko on.
— Nie pojmuję...
— Naco tu pojmować? — przerwał Józio. — Pan podpisujesz akt pożyczki na drugi numer hipoteki, położysz na stół u regenta pieniądze, które ja panu przynio-