Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
234

Spoglądała na niego, nie rozumiejąc go dobrze; on też nie śpieszył się z wyjaśnieniem, zdawał się, przeciwnie, naigrawać z jej niecierpliwości.
— Jakto? — spytała, blednąc.
A tak — odparł po chwili — cóż to ja mówiłem? już doprawdy nie pamiętam.
— Mówiłeś pan, że dostanę 150 zł. na miesiąc, na początek.
— Na początek — przerwał, śmiejąc się coraz głośniej — ależ ja chyba musiałem oszaleć, że ci takie warunki dawałem. Tyle nie bierze ani panna Zenobia, ani nawet panna Alfonsa, chociaż są to wytrawne artystki i każdą rolę powierzyć im mogę.
Dyrektor kłamał ohydnie, ale wiedział dobrze iż Regina nie zapyta przyszłych koleżanek o warunki ich umowy. Ona nie protestowała, bo jakżeż uczynić to mogła? Tylko zimny pot wystąpił jej na czoło;