List Teodozyi był długi i zawierał wiele szczegółów, o których Wacław pogrążony w żalu, nie pomyślał wcale.
Pani Julska od pierwszej chwili choroby straciła przytomność i nie odzyskała jej wcale, tak iż nie mogła uczynić żadnych rozporządzeń majątkowych. Zresztą ona, przez wszystkich uważana za bogatą, nie zostawiła nic prawie. Mówiła często o swoich oszczędnościach, a przynajmniej napomykała o nich; dawała do zrozumienia, iż zebrała pewien kapitał dla syna, ale ani w szufladkach jej, ani w papierach nie było śladu kapitału. Widocznie albo wyszafowała go dla syna, albo na przygotowania ślubne, albo w ostatku rzuciła w jaką ryzykowną spekulacyą, wypożyczyła lub ukryła tak dobrze, iż znaleźć go było niepodobna.
Tym sposobem Wacław z jej śmiercią tracił wszystko, pozostał, tak jak ona, na łasce losu.
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/239
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
229