Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
6

Dawniej zwykle pani Julska spędzała miesiące na wsi u znajomych, u wód, lub w jednej z tych uprzywilejowanych miejscowości, które kolejno kółka towarzyskie warszawskie obierają sobie za siedlisko. Przez ostatnich lat parę bywała stale o tej porze w Jasionnej.
Tego roku jednak nie pomyślała o żadnej wycieczce; za nic w świecie nie byłaby odstąpiła syna, wiązała ją bowiem do niego zarówno miłość, jak niepokój. W krótkich chwilach, które spędzali razem, spoglądała na niego ukradkiem, jakby szukając śladu żalu lub niepewności na jego twarzy, jakby upominała się o dawne pieszczoty i zwierzenia. Przecież i ona także milczała; wiedziała czego żądał od niej, a tego jednego właśnie dać mu nie mogła.
Kilka razy przyjaciółki usiłowały wyrwać ją z Warszawy, w której letnie miesiące nie należą do najzdrowszych. Wów-