Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
290

Rzecz odnosiła się do przeszłości, a przecież zarumienił się, słysząc te słowa. Było w tym fakcie, zresztą bardzo powszednim, coś bardzo upokarzającego. Drażniła go myśl, iż zbytek, jakim pragniono otoczyć młodą małżonkę, ona sama zapłacić miała.
— Więc cóż poczniemy teraz? — pytał zafrasowany.
— Nie lękaj się — przerwała matka — Część tych sprzętów kupcy wezmą napowrót, a część spieniężę sama z małą stratą.
— A jakimże sposobem — zapytał po chwili — myślałaś dla mnie o kosztownej podróży?
— Zapominasz — zawołała — że to co mam tylko do ciebie należy. Ograniczyłabym własne wydatki, ograniczyła bez najmniejszej przykrości, pozbyła się zbytkowych przedmiotów.
Mówiła to z wylaniem i mówiła prawdę, przynajmniej po części. W ostatnich