Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
269

bieżących i dama o błękitnych okularach zapytała znowu:
— I gdzież on jest w tej chwili?
Zaimek on ściągał się widocznie nie do świata, ale do Wacława.
— Tam, tam jeszcze, w Jasionnej — wybuchnęła pani Julska. — Musiał się zająć pogrzebem i bronić ostatków mienia kobiety, która... która...
Tu szukała napróżno właściwego wyrażenia i nie mogąc go znaleźć, dodała:
— Która sama tego uczynić nie potrafi.
Taka mniej więcej scena odbyła się nietylko z niebieskiemi okularami, ale z wielkim czarnym kapeluszem à la Rembrandt, z rudawą peruczką i z wielu bardzo innemi. A przytem pani Julska umiała dla każdego robić stosowne waryanty i dodatki, mogące najlepiej trafić do przekonania osób, z któremi miała do czynienia. Regina nie miała serca: był to ogólnik, dający bardzo wiele do myślenia. Niedziw