Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
182

stawało się silniejsze, aż wreszcie zawołała głucho:
— To być nie może! Wszystko co chcesz, Wacławie, byle nie to!
Młody człowiek przez chwilę spoglądał na nią, pragnąc zdać sobie sprawę dokładną ze znaczenia tych słów. Nie patrzył na matkę. Po raz pierwszy w życiu był pomiędzy nimi rozdźwięk, w sercu rodziło się przeciw niej oburzenie, którego jednak pokazać nie śmiał.
— Regino — wyrzekł wreszcie — pomiędzy tobą a mną nikt stanąć nie może, pamiętaj o tem. Pierścionek ten ja ci włożyłem na palec, mnie więc jednemu oddać go miałaś prawo. Jeśli znalazłaś niechęć tam, gdzie powinna być miłość jedynie, jeśli czyje serce sprzeniewierzyło ci się w nieszczęściu, ja za to odpowiedzialnym być nie mogę.
Mówiąc to, obejmował ją ramieniem, jak gdyby dla obrony.