Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
131

najwięcej przerażające, bo nieokreślone. Był to rodzaj niebezpieczeństwa, przed którem bronić się nie umiał, i niezbyt energiczna natura jego, skazana tym sposobem na bezczynność, uległa jakiemuś beznadziejnemu odrętwieniu. Zdawało mu się, że pomiędzy nim a tem szczęściem, które jeszcze przed kilku godzinami było jego udziałem, roztwierała się przepaść jakaś i pochłaniała wszystkie nadzieje i marzenia. Zdawało mu się, że wszystkie słoneczne promienie zagasły mu w duszy, a pozostała jedynie na ich miejscu noc czarna. Matka była w takim stanie rozdrażnienia i rozpaczy, że odstąpić jej nie mógł, a jednakowoż widział wszędzie przed sobą bladą twarz Reginy, która spała, nie domyślając się ostatecznych nieszczęść które jej groziły.
Sen jej był długi bardzo. Nasłuchiwał bacznie chwilami, czy nie przyjdzie pokojówka z wieścią jaką, lub czy nie