Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

horyzont szczęścia mego się zaćmił, i me mogę odnaleźć pogody jego?
Daremnie powtarzam sobie, że miłość nie istnieje bez cierpienia. Ja czuję iż w ten sposób cierpieć nie powinienem, iż jest pomiędzy nami kardynalna różnica pojęć, która sprawia, że ranimy się wzajem, sami nie wiedząc o tem.
A jednak gdyby piekło przecierpieć mi przyszło, nie cofnę się przed jego męką. Gdyby miłość ta miała być dla mnie tylko bólem, rozpaczą, przyjmę ból, rozpacz wyzywam, a nie cofnę się nigdy! Kocham, i zda mi się, że kocham coraz bardziej; dumną, pogardliwą, rozpłakaną czy marzącą, kocham ją jak szaleniec, jak opętany!..




LIST X.
ALBINA DO EDWARDA.

Z bólem i trwogą odbieram listy twoje, Edwardzie. Lękam się o ciebie, bo w niebaczną grę, niebaczny jak zawsze, rzuciłeś przyszłość całą. Ta miłość pożera cię i trawi, odbiera rozwagę, której potrzebujesz coraz bardziej. Ja lękam się ukrytych zamiarów Herakliusza, lękam się przeczuć twoich, a nadewszystko lękam się jej i ciebie samego. Wyzwałeś do walki nieznane ci potęgi, wszedłeś w świat nowy, ukochałeś istotę, której pojąć nie umiesz.