Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
LIST VII.
HRABIA HERAKLIUSZ DO PANI DU BARLETTE.

Wiadomości niespodzianie udzielone mi przez panią, są ważne i niepokojące, chociaż chcę przypuszczać, że jej troskliwość o wiele przesadza niebezpieczeństwo. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, pierwsze listy o poznaniu przez Idalią improwizowanego sąsiada, zastały mnie w tak smutnym stanie zdrowia w Paryżu, iż nie mogłem ani ruszyć się z miejsca, ani jakimbądź sposobem zaradzić złemu. Teraz powtarzasz mi pani też same i coraz groźniejsze wieści.
Znając usposobienie mojej pupilki i porównywając je z usposobieniem matki, do której, niestety, tak bardzo jest podobną, sądzę, iż nietrafnie postąpiłaś pani, robiąc jej kilkakrotne przedstawienia. Skutek zresztą najlepiej tego dowiódł. Są charaktery, które buntują się przeciw rozsądkowi i opatrzone jakimś wywrotnym punktem widzenia, często upór tylko nazywają imieniem miłości. Lękam się i przewiduję zarazem, że rozmarzona główka Idalii sądzi się w obowiązku nieledwie koniecznie zadość uczynić dziwacznym przywidzeniom wyrażonym w testamencie księżny Amelii i zrobić wybryk serca jakimbądź kosztem, a w takim razie pierwszy lepszy młody człowiek, który stanie na jej drodze z myślą osiągnięcia ręki, wyda jej się bohaterem powieści, osnutej dawno w jej wyobraźni.
Wielu zapewne nastręczy jej się podobnych, i wówczas może oceni wartość tych błędnych rycerzy, goniących