Strona:Wacław Gąsiorowski - Pani Walewska 02.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

artystce, to tylko było tak! Cesarz mówił o tobie nawet wczoraj z Wąsowiczem, — temu wpadła ogromnie w oko Anetka! Niech próbuje, — kiedy z panem Flahaut już zerwane!... Dwa razy brałam sole! Wszystko to podobno jest straszne. Więc jedź natychmiast. Ściska cię z całego serca, twoja nazawsze,

Jabłonowska“.

„P. S. Cesarz powiedział dziś do Pradta bon mot:„du sublime au ridicule il n’y a qu’un pas“ — bardzo trafne, — zapisz sobie, bo to się zapomina!“
Pani Walewska skończyła czytać pisanie, odłożyła je spokojnie i spojrzała na rozciekawioną twarz służebnej osłupiałym, martwym wzrokiem, — zaczem poraz wtóry list wzięła i podniosła do oczu. Po chwili znów go odsunęła i znów rozpatrywała i ku świecy przybliżała, jakby z trudnością tylko mogła coś nie coś zeń zrozumieć.
Na twarzyczkę szambelanowej darły się tymczasem zwolna ogniste wypieki, papier listu drżał, szeleściał coraz gwałtowniej, coraz głośniej, pierś pani Walewskiej spazmatycznym falować zaczęła oddechem, kąty ust w kurczowe wyginały się załamy, gdy naraz, jakaś moc targnęła szambelanową, jakaś siła podniosła hardo jej białe czoło, jakaś jasność, jakaś zimna przytomność spłynęła z jej ócz.
Pani Walewska jęła wydawać rozkazy.
Rozkazy krótkie, wyraźne, panujące nad każdym szczegółem, nie dozwalające ani sekundy wahania, ani mgnienia namysłu.
Pałac gorączkowym zawrzał ruchem.
Służebne ładowały kufry, pokojowcy ze stajennymi opatrywali sanie, a kobiercami je zaścielali, hajducy z oficyn sprowadzali kolejno ekonomów, szafarzów, aż nawet i staruszka marszałka, i podstarościch, i Baptystę, i przed szambelanową stawiali.
Pani Walewska z całym spokojem i pewnością wydawała