Strona:Wacek i jego pies.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nad wodą wystawał tylko płaski łeb psa.
Całe ciało miał pogrążone w wodzie.
Wacek widział już zwisające gałęzie krzaków na przeciwległym brzegu, kiedy nagle poczuł, że obie nogi jego, bijące o wodę, znieruchomiały.
Straszliwy ziąb wstrząsnął nim i pozbawił go sił.
Wacek zanurzył się z głową w wodzie. Ogarnęła go dziwna senność i słabość.
W tej samej chwili Mikuś podpłynął pod niego i podtrzymał.
Wacek uniósł się nieco i wciągnął powietrze całą piersią. Pracując samymi rękami jął posuwać się ku brzegowi, borykając się z nurtem.
Obok niego z urywanym chrapaniem płynął pies, wpatrzony w niego nieruchomym, przerażonym wzrokiem.
W tej samej chwili z puszczy na brzeg wytoczył się motocykl niemiecki.
Błysnął żądłem silnej latarki, oświetlił czarną strugę rzeki, spostrzegł na niej głowę płynącego człowieka i począł ziać kulami.
Pociski pluskały obok Wacka i wyrzucały przed nim i po bokach białe słupki piany.
Nagle płynący tuż obok chłopca Mikuś wyskoczył wysoko ponad wodę, przewrócił się do góry białym brzuchem i zniknął w ciemnym nurcie.
Śliznęła się właśnie po rzece biała smuga światła latarki.
Wacek na jedno mgnienie oka spostrzegł czerwoną, szybko rozpływającą się plamę i w tej samej chwili dotknął nogami dna.