Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stej ławicy, gdzie morze pieniło się i rzucało wściekle na kilka występujących skał. Tutaj rzuciła Misawa rzeczy kochanka, zawinąwszy poprzednio w nie kamień. Gdy chlupnęły ciężko w rechoczące wśród głazów wiry, wydało się młodej kobiecie, że rzuciła w te odmęty swą grzeszną miłość. Westchnęła.
— Nikt nic się nie dowie. Pozostanę sama z moim grzechem i to będzie mojem odkupieniem. Nikogo nie kochałam, nikogo: ani jego, ani Takeo i nikogo kochać nie chcę!… Dlaczegóż los uczynił mię kobietą, która musi wyjść zamąż, aby nie przyczyniać boleści rodzicom i musi mieć dzieci, aby nie błąkać się po śmierci, jako potępieniec nie przyjęty w krainie cieni!?