Strona:Wacław Sieroszewski - Wrażenia z Ameryki.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

palaczy, blade, zlane potem, wyczerpane, na ich cierpiące od zapalenia oczy pełne czujnej trwogi, na ich półnagie, zasmolone młode ciała... Dalej, idźmy dalej, bo długo tu w tem piekle wytrzymać niepodobna!
Przechodzimy przez jakiś maluchny pokoik, gdzie zmieścić się może tylko dwóch ludzi i gdzie ciężkie żelazne drzwi zamykają się automatycznie wcześniej — nim można otworzyć drugie. Jesteśmy w źródlisku tego światła, co tak ślicznie oświetla nam stoły jadalne i sale balowe. Potężny turbogenerator w zamkniętym bębnie wiruje bezdźwięcznie. Znowu biała zalana światłem tablica rozdzielcza z nieskończoną ilością strzałek i numerów; przed nią znów człowiek z twarzą nieruchomą i skupioną. Wiązanka piorunów — 2.000 wolt! Turbiny zaś maszyn rozwijają 100,000 koni parowych.
Dalej dostajemy się w zwoje ruchliwych i stukających korb, kół, trybów... Tłoki cicho ślizgają się tam i napowrót, błyskając suto oliwą, migają korby i ekscentryki... Ale musimy zejść jeszcze niżej, aby zobaczyć samo serce statku, jego potężne ramiona, jego wały poruszające popędowe śruby. Jesteśmy już głęboko pod powierzchnią wody... W razie uszkodzenia — tu morze wtargnie przedewszystkiem. Nasz przewodnik podprowadza nas do ja-